czwartek, 18 września 2014

Las i dzikie jagody



Na grzyby czasem wybrać się trzeba, a że pogoda jeszcze nam dopisuje to i ja wybrałam się na swoją wycieczkę do lasu.  Oczywiście sama nie byłam, towarzystwo miałam przednie, a obok mnie biegał wyżeł niemiecki. Piękny pies. Pogoda piękna, a grzybów nie ma. Zalało całą polane więc nie mogło zabraknąć też komarów.Cała pogryziona jestem.


A las jak las, dalej piękny i tajemniczy. Majestatyczny w pełnej okazałości. W lasach i górach oczywiście jest coś pociągającego. Mogłabym mieszkać w takim miejscu. Drewniany domek pośrodku lasu z małą polaną i strumykiem. Bajeczna sprawa.



Byłam również w cegielni. Nie była bardzo dużym miejscem pracy ale wyglądała trochę jak lochy. Niskie zabudowanie w piecach i składzik. Ciekawa wycieczka. Jak się robi cegły  :)
Żałuje, że nie porobiłam zdjęć, ale na wjeździe już było pomarańczowo.

Później na grilla do koleżanki na działkę. Też fajnie było, choć jedna dziewczyna niestety odpadła. Co poradzić. W poniedziałek moje doborowe towarzystwo na grzybobranie ma urodziny. Uwielbiałam robić prezenty. Bardziej sie cieszyłam na czyjeś urodziny niż na swoje własne, a teraz czuje dziwne wypalenie. Może to przez to, że jestem chora i wkurza mnie katar. Pomysł mam, pomoc w wykonaniu też, z czego się bardzo cieszę tylko chęci mi jakoś brakuje.


W przyszłym tygodniu wyprowadzam się do Krakowa. Zacznie się zupełnie nowy i obcy etap mojego życia. Jestem przestraszona ale jednocześnie bardzo ciekawa i podekscytowana.
Ciekawe jak będzie.



XOXO.

sobota, 26 lipca 2014

Kilka słów o niebieskich słoniach i widok z ciężarówki

Wczoraj wróciłam do domu po tygodniowym wypoczynku. Nie byłam co prawda w słonecznej Hiszpanii ale prznajmniej trochę odpoczęłam o zgiełku miasta.


Trochę lenistwa nigdy nikomu nie zaszkodziło...
...chyba.

Niestety tu na miejscu czeka trochę obowiązków, wypadało by też znaleźć jakąś sensowną pracę zanim wyjadę do Krakowa.
Dzisiaj wysyłałam kilka CV, zobaczymy co z tego będzie.


Czekały tu również na mnie moje dwa rozbujniki, które beze mnie siedzą samotnie w klatce i się smucą.

Fufus

i Bob

Udało mi się równiez przeczytać Szepty zmarłych Simmona Becketa. Książkę pochłonęłam w niecałe trzy dni. Książka świetna tak jak poprzednie. Jednak rozczarowałam się umieszczonym na końcu ksiązki opowiadaniem Becketa,które nigdy wcześniej nie zostało wydane. Opowiadanie było mdłe i strasznie nudne. Tak jak jego książki porywają serce czytelnika trzymając go w napięciu przez całą książkę, tak te opowiadanie było nijakie. 





Zostało mi jeszcze tylko zrobić i dowieźć badania na studia i będe miała już wszystko załatwione. Ciesze się, że w końcu będzie coś nowego, inne mieszkanie, inni ludzie.
Taki nowy etap w moim życiu.  Może w przyszłym roku otworzę drugi kierunek, albo calkiem się przeniosę. Kto to wie.



Ale w sumie jestem dosyć zadowolona z tego kierunku. Technologia chemiczna całkiem fajna sprawa. Chemie lubię i nie jest to materiał jak w szkołach, który jest jednolity i kłamliwy.
Jeszcze dwa miesiące wakacji. Szybko to leci.
Teraz czeka mnie kolejna książka do przeczytania. Musze tylko znaleźc trochę czasu i spokoju.



Wczoraj, ku mojej uciesze, przeczytałam news odnośnie Fight Clubu Chucka Palahniuka. Podobno ma wyjść sequel, a autor jest już w trakcie pisania. Strasznie ucieszyła mnie ta wiadomość. Fight Club to genialna książka. Takiego klimatu jak w niej nie znajdzie się nigdzie. Nawet odbiega ona nieco od reszty twórczości pisarza. Wydaje się taka prawdziwa. Nie ma w niej elementów nierealnych az tak jak w innych.



Upały i upały. Straszna rzecz dla osoby, która nie znosi nosić krótkich spodenek, a spódnic/sukienek jeszcze bardziej. Mus to mus.

Wracałam z chłopakiem spod Czech bardzo unikalnym sposobem. Mielismy wracać pociągiem ale znalazła się ciężarówka, która nas zabrała. Musze przyznać, że całkiem przyjemnie się jedzie. Nawet byłam swiadkiem załadunku ; )




Siema ! ; )