sobota, 26 lipca 2014

Kilka słów o niebieskich słoniach i widok z ciężarówki

Wczoraj wróciłam do domu po tygodniowym wypoczynku. Nie byłam co prawda w słonecznej Hiszpanii ale prznajmniej trochę odpoczęłam o zgiełku miasta.


Trochę lenistwa nigdy nikomu nie zaszkodziło...
...chyba.

Niestety tu na miejscu czeka trochę obowiązków, wypadało by też znaleźć jakąś sensowną pracę zanim wyjadę do Krakowa.
Dzisiaj wysyłałam kilka CV, zobaczymy co z tego będzie.


Czekały tu również na mnie moje dwa rozbujniki, które beze mnie siedzą samotnie w klatce i się smucą.

Fufus

i Bob

Udało mi się równiez przeczytać Szepty zmarłych Simmona Becketa. Książkę pochłonęłam w niecałe trzy dni. Książka świetna tak jak poprzednie. Jednak rozczarowałam się umieszczonym na końcu ksiązki opowiadaniem Becketa,które nigdy wcześniej nie zostało wydane. Opowiadanie było mdłe i strasznie nudne. Tak jak jego książki porywają serce czytelnika trzymając go w napięciu przez całą książkę, tak te opowiadanie było nijakie. 





Zostało mi jeszcze tylko zrobić i dowieźć badania na studia i będe miała już wszystko załatwione. Ciesze się, że w końcu będzie coś nowego, inne mieszkanie, inni ludzie.
Taki nowy etap w moim życiu.  Może w przyszłym roku otworzę drugi kierunek, albo calkiem się przeniosę. Kto to wie.



Ale w sumie jestem dosyć zadowolona z tego kierunku. Technologia chemiczna całkiem fajna sprawa. Chemie lubię i nie jest to materiał jak w szkołach, który jest jednolity i kłamliwy.
Jeszcze dwa miesiące wakacji. Szybko to leci.
Teraz czeka mnie kolejna książka do przeczytania. Musze tylko znaleźc trochę czasu i spokoju.



Wczoraj, ku mojej uciesze, przeczytałam news odnośnie Fight Clubu Chucka Palahniuka. Podobno ma wyjść sequel, a autor jest już w trakcie pisania. Strasznie ucieszyła mnie ta wiadomość. Fight Club to genialna książka. Takiego klimatu jak w niej nie znajdzie się nigdzie. Nawet odbiega ona nieco od reszty twórczości pisarza. Wydaje się taka prawdziwa. Nie ma w niej elementów nierealnych az tak jak w innych.



Upały i upały. Straszna rzecz dla osoby, która nie znosi nosić krótkich spodenek, a spódnic/sukienek jeszcze bardziej. Mus to mus.

Wracałam z chłopakiem spod Czech bardzo unikalnym sposobem. Mielismy wracać pociągiem ale znalazła się ciężarówka, która nas zabrała. Musze przyznać, że całkiem przyjemnie się jedzie. Nawet byłam swiadkiem załadunku ; )




Siema ! ; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz